30. listopada br. klasa I FM wraz z opiekunami prof. Marcelą Pietrzak i prof. Marią Giełczyńską pojechała na wycieczkę do Krakowa. Ich celem było odwiedzenie Muzeum Fotografii oraz parku laserowego, by wzbogacić swoją wiedzę i oddać się dobrej zabawie.
Autokar, którym wycieczkowicze mieli dotrzeć do grodu Kraka, znaleźli wszyscy. Choć Przemek miał małe trudności – gdy kierował się do budynku szkoły zawrócił go głos, a on poszedł za nim (był to oczywiście głos naprowadzający wydawany przez pozostałych uczestników wyprawy). Poranek zapowiadał się nieco sennie, ale cuda uczynił mikrofon i muzyka. Droga im się nie dłużyła, bo ją prześpiewali przy akompaniamencie gitary. Wycieczkowym wirtuozem tego instrumentu okazała się Kasia, która grą rozkręciła towarzystwo. I pewnie śpiewom nie byłoby końca, gdyby nie koniczność odwiedzenia Muzeum Fotografii. Wydawałoby się – nudy!
Ale miejsce to okazało się nowoczesnym laboratorium z eksponatami sprzed lat. W nieszablonowej oprawie grupa wzięła udział w warsztatach dotyczących dagerotypii, mokrego kolodionu i ambrotypii. Następnie w trakcie wędrówki przez „MY(D)LENIE oczu” wycieczkowicze zostali wciągnięci w bajeczny świat pułapek percepcyjnych. Dzięki wizycie w tym muzeum uczniowie klasy I FM poznali historię fotografii, podglądali artystyczne eksperymenty fotografików minionych wieków, podali się oszustwom optycznym.
Ale na tym nie kończyły się atrakcje wycieczkowe. Odwiedziny w parku laserowym, gdzie wg relacji uczestników – ciemno, dużo dymu, zmyłkowe zaułki – również dostarczyły wielu wrażeń. Niektórzy musieli wykazać się sporym sprytem i odkryć w sobie Boba Budowniczego ( m. in. Karolina), bo przestawiali ściany umykając przed pogonią z „lekkim lingwistycznym zdenerwowaniem”. A większość grupy zaprezentowała swoje umiejętności gimnastyczne - wijąc się i omijając laserowe nitki świateł w labiryncie.
Przed powrotem do domu uczestnicy spożyli posiłek w popularnym fast foodzie, a i tu ujawniły się ich kolejne talenty – umieją dzielić i znają się na ekonomii żywienia (ciacho na 6)! Drogę powrotną wzbogacili muzycznie, że ani się obejrzeli, a byli w Nowym Targu.
Wycieczkowicze zgodnie twierdzą, że była to udana wyprawa i już szykują się do następnej.